Silene Capensis (nazywana też Afrykańskim korzeniem snów, African dream root, ADR, a czasami Xhosa od nazwy plemienia które jej używało (często w mieszance Ubulawu)) jest zdecydowanie najlepszym wspomagaczem dla oneironautów. Zwiększa nie tylko pamięć snów, ale także ich wyraźność, ilość szczegółów, czas trwania, a nawet ilość. Nie należy mylić jej z Cale'ą Zacatechichi - Silene, po pierwsze - jest legalna, po drugie - prawie nie ma smaku, po trzecie - "root", a nie "herb". Ogólnie, choć sam jej nie używałem, Cale'i nie polecam nikomu - każda opinia o niej mówi, że smak powoduje niemożliwy do powstrzymania odruch wymiotny, a samo działanie jest gorsze niż działanie Silene.
Silene Capensis jest rośliną występującą naturalnie w Afryce, jednak, wbrew powszechnej opinii, świetnie u nas rośnie. Jej kwiaty mają delikatny, bananowo - jaśminowy zapach. Nasiona są mniejsze od maku i kosztują około 12 złotych za 7 sztuk (a rzadko kiełkuje mniej niż 100%). Kiełkuje się ją w domu z początkiem wiosny (najlepiej), wysiewając 1-2mm pod ziemię lub na jej powierzchnie. Przed wysianiem przygotowujemy ziemię - ze względu na to, że "cudowną częścią rośliny" jest korzeń wybieramy mieszankę dobrą do ukorzeniania - ja zmieszałem 3 części ziemi z włóknami kokosa z 1 częścią perlitu. Dla Silene optymalne Ph ziemi to 6. Ziemię obficie podlewamy, wsadzamy nasionka i do momentu pojawienia się pierwszego kiełka ziemię zraszamy rozpylaczem (7-9zł, sklep ogrodniczy), a po wykiełkowaniu nie przesadamy, utrzymujemy ziemię wilgotną (nie mokrą!). W czasie kiełkowania trzymamy roślinę w półcieniu, potem dajemy jej tyle Słońca, ile się da (z wyjątkiem upałów ponad 45*C w SŁOŃCU - wtedy pilnujemy, by nie podwiędła). Na jedną roślinkę wystarczy jedna doniczka 5l, jeżeli hodujemy dwa lub trzy lata - 20-25l.. Zbieramy korzeń pod koniec drugiego (najlepiej) lub trzeciego roku uprawy, tniemy na kawałki po 3-4 cm, suszymy powoli - np. na rozgrzanym poddaszu, gdzieś gdzie Silene wyschnie powoli, ale też nie spleśnieje. Krótko - nie w piekarniku, ale też nie w temperaturze pokojowej - lepiej dmuchać na zimne, gdy chodzi o dwa lata czekania ;-) (nie mam danych o rozkładzie substancji czynnych pod wpływem temperatury i światła) . Jeżeli roślinę zaatakuje grzyb ( podsychające od końca liście, plamy) - polecam środek topsin rozcieńczony dwa razy bardziej (0.5 - 0.75 ml w 1 l wody) niż zaleca producent (polecam topsin bo ma krótki okres karencji - po 20 dniach od spryskania można by zjeść liście), a nawóz - koncentrat bio florin, używany co 2-3 tygodnie według zaleceń.[Aha! chyba nie muszę pisać, że spryskiwacza użytego do fungicyda nie używamy już do kiełkowania nowych roślin].
Minimalna dawka działająca - 250 mg
Maksymalna dawka - 5 g
Dawka, której przekraczania nie zaleca się - 1-2g
Dawka standardowa - 750 mg
Maksymalny czas codziennego przyjmowania : 6 dni (po 6 dniach 2 miesiące przerwy, po 3 dniach - 3 tygodnie, przy używaniu 1 g minimalny odstęp czasu od dawki do dawki - 6 dni)
Efekt Silene na sny przy dawce 750 mg codziennie przez 3 dni z rzędu "ładuje się" 3 dni i trwa 2-3 tygodnie.
Przy ilości 1,5 g - 2 g można mieć 20 snów jednego dnia, z czego przy treningu TR ponad połowę świadomych.
Ilość 4 g zupełnie odrealnia świat i sprawia, że możesz nie dobiec do łóżka, gdy kopnie cię senność.
Sposoby przyjmowania:
Żucie: odmierzamy dawkę i żujemy po kawałku, jeden kawałek żujemy około 3 minuty, potem dokładamy kolejny, nie wypluwając poprzedniego i tak do końca dawki, pod koniec żujemy jeszcze z 5 minut i połykamy.
Spijanie piany: to ciekawe - niczego innego się tak nie przyjmuje. Wrzucamy 750 mg - 1g kawałków korzenia do butelki lub wysokiej szklanki z mieszadełkiem, wypełnioną do połowy czystą wodą (najlepiej przegotowaną, przefiltrowaną wodą z kranu (ale ZIMNĄ - nawet schłodzoną w lodówce)), trzęsiemy lub energicznie mieszamy i spijamy pianę. Czynność powtarzamy aż nas przymuli :-D , potem wypijamy wodę i przeżuwamy korzeń.
Najlepiej wszystko to zrobić około pół godziny przed snem.
Silene Capensis na pewno nie uzależnia fizycznie, ale... psychicznie można się (ponoć :-P ) uzależnić nawet od Tibii, więc - z rozsądkiem, proszę :-D
To nie ostatnie zdjęcia. To na samym dole pochodzi mniej więcej z połowy wakacji. Tak to jest trzymać dane w wielu miejscach... :-/. Aktualnie roślinka trochę zmarniała (po dwóch atakach grzyba, jednym gąsienicy, dwóch larw (Bóg wie czego, ale pierwszy lepszy środek na larwy zadziałał) i jednej mszyc (oprysk mleczno-wodny na prawdę działa :-D). Na pewno wrzucę więcej zdjęć :-)
12 komentarzy:
Super wpis! Może pochodzę kiedyś po dobrej jakiejś kwiaciarni i załatwię to sobie :D
Z tym może być problem... ale w końcu od czego jest allegro :D
Super artykuł, ale czy to nie jest jakiś narkotyk?
Mam 14 lat. Po dwu-letniej uprawie myślę że spokojnie będzie można "zażywać" to cudo :-)
Żeby nie pisać po prostu "nie-narkotyk" to ujmę to tak: jeśli chciałbyś to nazywać narkotykiem, to musiałbyś też tak nazywać wszystko od kawy i waleriany po passiflorę i rumianek. ADR po prostu zwiększa jakość i ilość snów, przy znacznej ilości może otumaniać, ale nie bardziej niż chmiel. Poza tym - w wieku 16 lat - spokojnie... ;-)
testowałeś już czy jeszcze czekasz na korzen?
Z własnej rośliny jeszcze nie... jeszcze ;-)
a z "cudzej"? rzeczywiście takie efekty jak piszesz wyżej? w sensie zadnych ubocznych?
może się podzielisz swoim korzeniem :D
Żeby były jakieś efekty uboczne to trzeba albo brać duże dawki przez kilka dni, albo być uczulonym. Czytaj: "nie doświadczyłem niczego nieprzyjemnego" ;-).
Mój korzeń będzie gotowy w następnym roku ;-)
A czy pamięć snów polepsza się kiedy przestajesz zażywać korzeń? Zależy mi na jej polepszeniu a tradycyjne techniki kiepsko działają :D
Efekt utrzymuje się w zależności od czasu przyjmowania od trzech dni (po 1 dawce) do dwóch/trzech tygodni (po kilku dawkach). Potem sny są już normalne.
Jadłem na początku dawkę 0,5g i w nocy musiałem zrobić test rzeczywistości i okazało się że to LD które wykorzystałem w oobe. Później już nic nie miałem stosując się wg zalecanych tutaj dawek. Może placebo spowodowało ten stan jak zresztą za moim pierwszym wyjściem bez brania niczego.Był to korzeń sproszkowany więc nie moge wieżyć na 100%. Ale swoją roślinke już hoduje i wierze że będzie lepsza:).Chociaż i tak jestem zwolennikiem naturalnego doznawania tej fazy ale z ciekawości chce wyhodować i spróbować.
Fajna sprawa, zaintrygował mnie ten afrykański korzeń snów.
Prześlij komentarz