niedziela, 29 stycznia 2012

Waleriana

Cześć!
Waleriana, zwana też kozłkiem lekarskim (Valeriana officinalis) jest jednym z wielu ziół nasennych i uspokajających. Jest polecana w stanach napięcia nerwowego i w trudnościach z zasypianiem.
Ma działanie dość podobne do chmielu (może ciut mniej "przymula" przy większym działaniu sedatywnym). Można ją łączyć z chmielem i ewentualnie z passiflorą (takie mieszanki można dostać najczęściej w postaci tabletek). Jest dostępna w postaci korzenia, nalewki, a nawet kapsułek z ekstraktem. Jedyną (i olbrzymią) wadą waleriany jest... zapach waleriany. Słodki i... walerianowy. Jeśli chcecie się zaopatrzyć w korzeń, to najpierw kupcie woreczki strunowe (wydaje mi się, że nawet przez nie trochę czuć... :-/...), a kozłka przesypcie do nich jak najszybciej. Jak już pisałem - jest kilka sposobów przyjmowania, oto one:

Nalewka (krople)

Krople strasznie śmierdzą (choć ponoć koty uwielbiają ten zapach). Ich wielką zaletą jest to, że dzięki palącemu smaku alkoholu (68% bodajże) prawie nie czuć waleriany. Za to trzeba potem umyć zęby kilka razy, bo o ile sami nie czujemy jakiś czas zapachu, to da się go wyczuć wokół nas... Jak kiedyś kupicie walerianę to zrozumiecie czemu tak powtarzam o tym zapachu... Zalecana dawka to 10-25 kropli, ale ja przy wzroście metr osiemdziesiąt i wadze 82 kg (jeszcze tylko 2 kg do prawidłowego BMI ^^) biorę dla pożądanego efektu 1-2 ml pół godziny przed snem (lub WILD'em)

Korzeń (napar)
Napar przygotowuje się zalewając łyżeczkę (ja 2-2.5) kozłka niepełną szklanką wody. Potem szklankę przykrywa się i zostawia na pół godziny, po tym czasie przecedza i wypija (smak wbrew pozorom słonawy (no i - oczywiście - walerianowy :-)). Radzę zaparzać na balkonie :-P.

Tabletki
Są tabletki z mieszankami, z czystą walerianą, wzbogacane witaminami i Bóg wie jakie jeszcze. Ja polecam Najzwyklejsze, albo walerianowo-chmielowo-(passiflorowe). Dawkowanie według ulotki.

Są też różne przepisy na domowe nalewki, wyciągi, ekstrakty, mieszanki... Wystarczy pogooglować :-).

Waleriana NIE MOŻE być przyjmowana przez osoby poniżej 12 roku życia, bo działa wtedy dużo za mocno. Po walerianie NIE WOLNO prowadzić i obsługiwać dużych maszyn, bo jej działanie nasenne jest na prawdę bardzo silne.  No i - oczywiście - nie mogą jej używać osoby nadwrażliwe na walerianę.
(Tak, przeciwwskazania są skopiowane z wpisu o chmielu - po prostu są identyczne)

O kozłku to chyba wszystko :-).

sobota, 21 stycznia 2012

Pierwsze chwile po TR

Cześć!
Gdy pisałem o TR to temat utrzymania snu potraktowałem... cóż - po macoszemu, nie da się ukryć. Co prawda zawarłem w tamtym wpisie kilka informacji, ale zdecydowanie nie wszystkie, nawet nie większość.
Czas to nadrobić ;-).
Pierwsze chwile w LD uzyskanym dzięki TR to bardzo ważny czas. Zależy od nich jakość snu, stopień kontroli a często nawet to czy sen się nie rozpadnie.
Googlując można znaleźć wiele poradników dotyczących tego co wtedy robić, a większość z nich można zapisać planem:

1) Reguluj swoje emocje
2) Podwyższ swoją świadomość
3) Utrzymaj swoją uwagę
4) Ustal swój zamiar

Taki plan jest prawie idealny. Czemu prawie? Po prosu we śnie często nie można nic wymyślić bez wstępnego "szkicu" planu, a nawet jeśli zacznie się coś robić "od zera" to bez doświadczenia można szybko wylądować... poza snem... Oczywiście nie jestem za pisaniem scenariuszy LD, ale na prawdę warto określić  temat (np. LotR, HP, Martix, latanie, Wielki Kanion...) świadomego snu. W każdym razie - polecam taki plan:

0) Ustal swój cel
1) Reguluj swoje emocje
2) Umocnij świadomość
3) Utrzymaj uwagę


Czynności przed snem:

Ustal swój cel
Zastanów się co chcesz robić w następnym LD i zapamiętaj to.

Czynności we śnie, po wykonaniu TR:

Uspokój emocje
Pozytywnemu wynikowi TR często towarzyszy radość i ogólne podniecenie (zwłaszcza podczas pierwszych LD). Nadmiar emocji prowadzi do wybudzenia, więc trzeba szybko się uspokoić. Jest kilka metod - jedni polecają patrzeć w jakiś niewyróżniający się punkt (lub w przestrzeń), ale ja najczęściej kucam i pocieram o siebie dłońmi, afirmując sobie jednocześnie spokój.

Umocnij świadomość
Ponów TR, spróbuj troszkę polewitować... skup się na myśli "to jest sen" - w tym momencie wykonujesz główną część pracy przy stabilizacji snu. Możesz krzyczeć "ostrość, (kolory, akcja...) razy 1000", możesz wyobrazić sobie "panel sterowania" snu i "podkręcić" poszczególne cechy snu, możesz nawet wyobrazić sobie bramę (tunel, łuk), zwiększającą wyraźność snu po przejściu przez nią (czytałem kiedyś, że ktoś zastosował afirmację "jak przejdę przez tę bramę to wszystko będzie w jakości UHD"

Utrzymaj uwagę
To akurat proste, choć potrafi się wyrwać spod kontroli. Po prostu trzeba utrzymywać świadomość - nie zapominać, że śnimy i co jakiś czas robić TR.

W sumie to to by było na tyle :-). Nie ma się co rozpisywać - to bardzo proste, trzeba tylko poćwiczyć ;-).

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Nabór testerów

Cześć!
Potrzebuję kilku testerów do technik nad którymi pracuję.Wymagam pamięci snów przynajmniej niezłej (z wyjątkiem testera kontrolnego), przynajmniej minimalnej skuteczności afirmacji, w miarę regularnych raportów i chęci do działania :-). Na początek wybiorę pięć osób i ani jednej więcej. W zgłoszeniach (wysłanych na e-mail do kontaktu) napiszcie coś o sobie i swoim doświadczeniu w świadomym śnieniu i podstawowych technikach.

Nabór zamknięty

piątek, 6 stycznia 2012

Silene Capensis (Afrykański korzeń snów)

Cześć!
Silene Capensis (nazywana też Afrykańskim korzeniem snów, African dream root, ADR, a czasami Xhosa od nazwy plemienia które jej używało (często w mieszance Ubulawu)) jest zdecydowanie najlepszym wspomagaczem dla oneironautów. Zwiększa nie tylko pamięć snów, ale także ich wyraźność, ilość szczegółów, czas trwania, a nawet ilość. Nie należy mylić jej z Cale'ą Zacatechichi - Silene, po pierwsze - jest legalna, po drugie - prawie nie ma smaku, po trzecie - "root", a nie "herb". Ogólnie, choć sam jej nie używałem, Cale'i nie polecam nikomu - każda opinia o niej mówi, że smak powoduje niemożliwy do powstrzymania odruch wymiotny, a samo działanie jest gorsze niż działanie Silene.
Silene Capensis jest rośliną występującą naturalnie w Afryce, jednak, wbrew powszechnej opinii, świetnie u nas rośnie. Jej kwiaty mają delikatny, bananowo - jaśminowy zapach. Nasiona są mniejsze od maku i kosztują około 12 złotych za 7 sztuk (a rzadko kiełkuje mniej niż 100%). Kiełkuje się ją w domu z początkiem wiosny (najlepiej), wysiewając 1-2mm pod ziemię lub na jej powierzchnie. Przed wysianiem przygotowujemy ziemię - ze względu na to, że "cudowną częścią rośliny" jest korzeń wybieramy mieszankę dobrą do ukorzeniania - ja zmieszałem 3 części ziemi z włóknami kokosa z 1 częścią perlitu. Dla Silene optymalne Ph ziemi to 6. Ziemię obficie podlewamy, wsadzamy nasionka i do momentu pojawienia się pierwszego kiełka ziemię zraszamy rozpylaczem (7-9zł, sklep ogrodniczy), a po wykiełkowaniu nie przesadamy, utrzymujemy ziemię wilgotną (nie mokrą!). W czasie kiełkowania trzymamy roślinę w półcieniu, potem dajemy jej tyle Słońca, ile się da (z wyjątkiem upałów ponad 45*C w SŁOŃCU - wtedy pilnujemy, by nie podwiędła). Na jedną roślinkę wystarczy jedna doniczka 5l, jeżeli hodujemy dwa lub trzy lata - 20-25l.. Zbieramy korzeń pod koniec drugiego (najlepiej) lub trzeciego roku uprawy, tniemy na kawałki po 3-4 cm, suszymy powoli - np. na rozgrzanym poddaszu, gdzieś gdzie Silene wyschnie powoli, ale też nie spleśnieje. Krótko - nie w piekarniku, ale też nie w temperaturze pokojowej - lepiej dmuchać na zimne, gdy chodzi o dwa lata czekania ;-) (nie mam danych o rozkładzie substancji czynnych pod wpływem temperatury i światła) . Jeżeli roślinę zaatakuje grzyb ( podsychające od końca liście, plamy) - polecam środek topsin rozcieńczony dwa razy bardziej (0.5 - 0.75 ml w 1 l wody) niż zaleca producent (polecam topsin bo ma krótki okres karencji - po 20 dniach od spryskania można by zjeść liście), a nawóz - koncentrat bio florin, używany co 2-3 tygodnie według zaleceń.[Aha! chyba nie muszę pisać, że spryskiwacza użytego do fungicyda nie używamy już do kiełkowania nowych roślin].

Minimalna dawka działająca - 250 mg
Maksymalna dawka - 5 g
Dawka, której przekraczania nie zaleca się - 1-2g
Dawka standardowa - 750 mg
Maksymalny czas codziennego przyjmowania : 6 dni (po 6 dniach 2 miesiące przerwy, po 3 dniach - 3 tygodnie, przy używaniu 1 g minimalny odstęp czasu od dawki do dawki - 6 dni)
Efekt Silene na sny przy dawce 750 mg codziennie przez 3 dni z rzędu "ładuje się" 3 dni i trwa 2-3 tygodnie.
Przy ilości 1,5 g - 2 g można mieć 20 snów jednego dnia, z czego przy treningu TR ponad połowę świadomych.
Ilość 4 g zupełnie odrealnia świat i sprawia, że możesz nie dobiec do łóżka, gdy kopnie cię senność.

Sposoby przyjmowania:
Żucie: odmierzamy dawkę i żujemy po kawałku, jeden kawałek żujemy około 3 minuty, potem dokładamy kolejny, nie wypluwając poprzedniego i tak do końca dawki, pod koniec żujemy jeszcze z 5 minut i połykamy.
Spijanie piany: to ciekawe - niczego innego się tak nie przyjmuje. Wrzucamy 750 mg - 1g kawałków korzenia do butelki lub wysokiej szklanki z mieszadełkiem, wypełnioną do połowy czystą wodą (najlepiej przegotowaną, przefiltrowaną wodą z kranu (ale ZIMNĄ - nawet schłodzoną w lodówce)), trzęsiemy lub energicznie mieszamy i spijamy pianę. Czynność powtarzamy aż nas przymuli :-D , potem wypijamy wodę i przeżuwamy korzeń.
Najlepiej wszystko to zrobić około pół godziny przed snem.
Silene Capensis na pewno nie uzależnia fizycznie, ale... psychicznie można się (ponoć :-P ) uzależnić nawet od Tibii, więc - z rozsądkiem, proszę :-D



















To nie ostatnie zdjęcia. To na samym dole pochodzi mniej więcej z połowy wakacji. Tak to jest trzymać dane w wielu miejscach... :-/. Aktualnie roślinka trochę zmarniała (po dwóch atakach grzyba, jednym gąsienicy, dwóch larw (Bóg wie czego, ale pierwszy lepszy środek na larwy zadziałał) i jednej mszyc (oprysk mleczno-wodny na prawdę działa :-D). Na pewno wrzucę więcej zdjęć :-)

czwartek, 5 stycznia 2012

Chmiel

Cześć!
Ten wpis jest pierwszym postem o "wpomagaczach" LD, pamięci snów, zasypiania, hipnagogów...

Jest mnóstwo technik (zwykle pochodnych WILD'a) wymagających senności, zmęczenia, a większość ludzi musiałaby dłuuugo nie spać, żeby oczy same opadały, "klejąc się". Tu pomocny okaże się bardzo dobrze wszystkim znany ( ;-) ) chmiel. Napar z niego jest bardzo ceniony przez osoby, które podczas WILD'a i podobnych technik nie mają najmniejszego problemu z utrzymaniem świadomości, ale mają za to problem z szybkością. Częścią "apteczną" chmielu jest szyszka, opisana na opakowaniach jako Strobulus Lupuli (czasami oznaczana na opakowaniach w odwrotnej kolejności - Lupuli Strobulus). Jest to chmiel zwyczajny Humulus lupulus - o małych szyszkach  i cienkich "łuskach". Co do zapachu - nie mogę się powstrzymać od stwierdzenia, że pachnie jak oregano z nutką jakiegoś słodkiego aromatu. Chmiel można dostać w każdym sklepie zielarskim i w praktycznie każdej aptece. Większość substancji aktywnych jest skupiona w pomarańczowobrązowym (pomarańczowożółtym, rzadziej zielonożółtym) proszku znajdującym się wewnątrz szyszek. Nie polecam tabletek, ale również nie odradzam - po prostu ich nie testowałem. Cena szyszek chmielu to około 6 zł za 50 gram lub 3 zł za 25 gram. Z chmielu przyrządza się "herbatkę". Napar nie śmierdzi, praktycznie w ogóle nie ma zapachu, ale jest dość gorzki (znośnie, da się wypić nawet mocny napar).
Powinno się go robić według tej skali:

 Tyle zwykle się używa:
1 łyżeczka (0,5g) - uspokojenie
2 łyżeczki (1g) - średnia senność

Tyle czasem się używa:
3 łyżeczki (1,5g) - duża senność

Tyle przekracza zalecaną maksymalną dawkę dzienną, ale przy masie ciała większej niż 85 kg można tyle zaparzyć:
4 łyżeczki (2g) - olbrzymia senność

Tej ilości się NIE PRZEKRACZA
5 łyżeczek (2,5g) - nie bierz tyle :-P.

Szyszki zalewa się wrzątkiem, przykrywa i zaparza 5-10 minut, po czym dokładnie odcedza. Napar jest w zależności od ilości użytego chmielu lekko lub mocno gorzki, ale praktycznie nie ma zapachu. "Herbatkę" wypija się 25-40 (a najlepiej 30) minut przed snem , a najmocniejsze działanie chmielu utrzymuje się od 30 minuty do 50 minuty po wypiciu.

Chmiel NIE MOŻE być przyjmowany przez osoby poniżej 12 roku życia, bo działa wtedy dużo za mocno. Po chmielu NIE WOLNO prowadzić i obsługiwać dużych maszyn, bo jego działanie nasenne jest na prawdę bardzo silne.  No i - oczywiście - nie mogą go używać osoby nadwrażliwe na chmiel.

Ale trzy ostatnie linijki groźnie brzmią ;-). Nie przejmuj się - to zupełnie bezpieczny środek, ale oczywiste wydaje mi się, że nikt nie może prowadzić gdy oczy same mu się zamykają ;-). Co do wieku - to zalecenie oficjalne, a widząc jak mocno działa napar - w pełni je popieram.

środa, 4 stycznia 2012

Fanpage

Cześć!
Założyłem na Facebooku fanpage'a mojego bloga i - choć na razie wygląda jak siedem nieszczęść, to już niedługo stanie się przejrzystą stronką na której będę opisywał to co dzieje się na blogu (ale głównie moje techniki, które są jeszcze w fazie testów - będę pisał jak działają na mnie i szukał chętnych do testowania).
Adres może przerażać, bo zanim będę mógł sobie wybrać jakiś... krótki i normalny, to musi mnie polubić 25 osób.

Link do fanpage'a