sobota, 15 września 2012

"Energia LD" niezależnie, czyli stara nowa technika, i o Barierze Myśli

Witam!

Jakieś trzy kwartały temu prowadziłem testy nowej techniki, ale nie znalazłem czasu na jej opisanie, a potem trochę zaniedbałem bloga. Paradoksalnie, właśnie po rozpoczęciu roku szkolnego wreszcie mogę się do tego zabrać. Ogólnie to w liceum nie dają w kość aż tak, jak mnie straszyli nauczyciele w gimnazjum, ale zajęć trochę jest, więc największa szansa na pojawienie się nowego post'a jest w weekend. Wracając do tematu:
Technika, którą opiszę, jest wymyślona przeze mnie niezależnie. Jest ona >nieco< podobna do "Energii LD", jest jednak skuteczniejsza - po prostu jest bardziej rozbudowana. Relaksacja, afirmacja i wizualizacja stanowią całość, nie da się ich rozdzielić. Żeby nie było problemów ze znalezieniem tej techniki, będę nazywał ją po prostu "Energią LD"

Na początku roku przyśnił mi się sen, w którym ktoś mówił o afirmacjach, wizualizacjach i odpowiednim doborze tego wszystkiego dla wywołania relaksu fizycznego i mentalnego, zwiększenia podatności na sugestie, afirmacjach przez wizualizacje, fazach snu i falach mózgowych, oraz o to wszystko jest ze sobą posprzężane. Byłbym totalnym osłem, gdybym nie przetestował tego wszystkiego już następnego wieczora. I byłbym osłem jeszcze większym, gdybym po wyniku tamtego testu nie pracował nad tą techniką dalej ;-). Wkrótce zebrałem grupę testerów, a wyniki sprawiły, że postanowiłem technikę opisać na blogu. Opisuję >nieco< poniewczasie ;-)...

Technika jest bardzo skuteczną i przyjemną afirmacją niewerbalną przez wizualizacje.Wykonanie jest proste, wystarczy mieć nieco wyobraźni. "Energia LD" jest idealna dla ludzi podatnych na autosugestie i lubiących wizualizacje.

Może jeszcze przed opisem techniki skrobnę coś o niektórych jej elementach, które mogą dziwić: ta technika nie ma nic wspólnego z ezoteryką. Nawet o nią nie zahacza. Gdy piszę "aura", mam na myśli nie ezocoś, a po prostu aurę - delikatną poświatę wokół czegoś. Chyba nsię na ten temat rozpisywać, bo na pewno każdy załapał już o co mi chodzi. Wszystkie wizualizacje mają na celu afirmacje, i istnieją tylko w naszej głowie, ALE! żeby to działało, musimy uwierzyć, że to zadziała; że rzeczywiście to co "pochłaniamy" pomoże nam w osiągnięciu LD i zapamiętywaniu snów.


Po tym przydługawym wstępie nadszedł wreszcie czas na
Opis wykonania techniki:

Na początku zrelaksuj się wstępnie, najlepiej za pomocą techniki 3 palców Silvy. Po tym, przez kilka minut, aż do osiągnięcia głębokiego (a mówiąc głębokiego, mam na myśli GŁĘBOKIEGO) relaksu, wyobrażaj sobie naprzemiennie ciepło i zimno wokół dłoni (wdech-chłód, wydech-ciepło). To ma być rześki, ale przyjemny chłód i prawie gorące, ale miłe ciepło. Jak wiosenny wiatr i gorąca kąpiel. Zwykle ciepło po prostu się czuje, a nad wyobrażaniem sobie chłodu trzeba popracować. Zimna nigdy nie wyobrazisz sobie tak jak ciepła, ale nie przejmuj się tym. W pewnym momencie zacznij sobie wyobrażać (już bez ciepła i zimna) aurę jakiegoś koloru wokół dłoni (u mnie - odcień żółci z mojego avatara) (tu taka jedna ważna rzecz - leżąc na plecach potrafisz dokładnie określić położenie swoich dłoni, ale zwykle są one poza polem widzenia. Ja nie mam  problemu z wyobrażeniem sobie koloru i rąk poza nim, ale jakby ktoś miał, to musi nad tym popracować) Na wydechu wyobrażaj sobie powoli narastającą i coraz lepiej widoczną (jak żar na rozdmuchiwanym węglu) "aurę" wokół dłoni (To jest właśnie "energia LD"), Po pewnym czasie "aura" musi wniknąć do środka rąk i zacząć się powolutku rozprzestrzeniać. Z każdym oddechem coraz bardziej. Gdy dojdzie na wysokość łokcia, powinieneś zacząć wizualizować ją sobie na stopach. Powoli, powoli powinna dojść do pach i pachwin. Gdy niezapełniony zostanie tylko korpus i głowa, zmień sposób wizualizacji "uzupełniania" - teraz wyobrażaj sobie, że wdychasz kolorowy dym/światło (tylko na wdechu oczywiście). Gdy napełnisz się całkowicie, rób kolejne wdechy, wyobrażając sobie, że zwiększasz stężenie energii wewnątrz siebie, wizualizuj sobie zmianę z wypełniającej Cię aury na mocniejszą poświatę, a potem na światło. Pod koniec musisz być tak pełny, że z twojego ciała wychodzą malutkie promienie światła, a w jego wnętrzu jest nie żółtawo, a oślepiająco żółtawobiało. Po tym jak najszybciej zasypiamy.

W zależności od rodzaju afirmacji (energia LD, energia TR, energia pamięci snów, energia hipnagogów) można używać tej techniki do zwiększania pamięci LD (moje sny po wykonaniu tej techniki zawierają niesamowicie dużo szczegółów i są ultra-wyraźne), szansy na zrobienie TR (oczywiście jeśli już ćwiczylłeś TR), lub jako technikę pomocniczą do WILD'a (relaks ciała i rozluźnienie umysłu, hipnagogi w czasie wykonywania tej techniki i po niej są nieziemskie).

Razem z tą techniką testowałem wizualizację "bariery myśli. Jest naprawdę prosta, działa oczywiście najlepiej na osoby lubiące takie techniki.
 
1) Po zakończeniu poprzedniej techniki wyobraź sobie, że wszystkie twoje myśli skupiają się w formie białej mgły w miejscu, w którym jest mózg.
2) Mgła uchodzi przez czaszkę, a wnętrze głowy (pod czaszką) wypełnia się nieprzenikliwą, białą ścianą (u mnie jest to biały, bo biały wydaje mi się taki... neutralny)
3) Zastosuj jakąś afirmację w stylu: "za każdym razem gdy będzie mi przeszkadzał natłok myśli, przypomnę sobie o "barierze", a wszystkie niepotrzebne myśli odpłyną"
4) Za każdym razem gdy przyjdzie natłok myśli (chodzi mi o taki natłok myśli jaki towarzyszy powolnej utracie świadomości przed snem, lub też ten przeszkadzający przy wykonywaniu WILD'a) skup uwagę na "ścianie" i wyrzuceniu z głowy zbędnych myśli.
 
Caine, Rafi, Ush, Cortez, Bochen - Raz jeszcze dziękuję :-).

czwartek, 9 sierpnia 2012

Powrót i porządkowanie bloga

Witam!
Jakiś czas nie pisałem nic na blogu. Nad powodami tego nie będę się rozwodził, bo i nie ma nad czym. Od tej pory będę prowadził go regularnie. Jest prawie środek wakacji, więc mam dużo czasu na opisanie wszystkiego.
Przez czas, w którym nie pisałem na blogu wcale nie odpuściłem sobie, LD ;-) . Pracowałem nad kilkoma rzeczami, nad kilkoma dalej pracuję. Co do utraty pamięci snów, to z problemem poradziłem już sobie w stu procentach, choć próba pierwsza została przerwana. Posty opisujące część przebiegu odzyskiwania usunąłem, a całość podsumuję jutro wieczorem, edytując post o utraconej pamięci snów.
Także spodziewajcie się nowych postów ;-).

PS: Reklamy na blogu nie są tu zamieszczone przeze mnie, ani z mojej woli. Blogger po prostu zaczął je zamieszczać samemu, a ja nic na to nie mogę poradzić. Jak na razie nie przeszkadzają, bo nie ma pop-up'ów, a te które są nie zasłaniają tekstu, jednak jeśli zaczną przeszkadzać - zastanowię się nad przeniesieniem bloga ;-) .

czwartek, 10 maja 2012

Utrata pamięci snów

Witam!
Ostatnio dopadł mnie brak motywacji do LD, dlatego przygotuję serię artykułów o tym. Skąd ten brak motywacji? Z braku pamięci snów. Nawet jeśli twoja pamięć snów cały czas się rozwija, przeczytaj ten post: Człowiek mądry uczy się na własnych błędach. Bardzo mądry - na cudzych...

Po pierwsze i najważniejsze: dlaczego tracimy pamięć snów? Najczęściej, niestety, z jej wzrostu... A, gwoli ścisłości, z lenistwa, braku czasu, ochoty...
Wygląda to (najczęściej) tak:

1) Początek. Pamięć snów zerowa, prawdopodobnie o LD dowiedzieliśmy się niedawno. Cieszy nas 1 sen na noc, do niedawna pewnie nawet myśleliśmy, że nie każdej nocy mamy sny.
2)Dziennik założony. Sny stają się coraz dłuższe, pamiętamy ich coraz więcej.
3)Wpisy w dzienniku regularne. Sny zawierają coraz więcej szczegółów, detali, wydarzeń, fabuła staje się... "senna". Sny w których kupujemy chleb i masło, chodzimy po mieszkaniu, pałętamy się bez sensu po jakimś miejscu to już rzadkość. Lokacje w naszych snach są niesamowite, akcja snów "epicka".
4)Dziennik cały czas prowadzony wzorcowo, Wszystko opisane w punkcie 3) nasila się...
5)Nasila...
6) W końcu dochodzimy do niesamowitej wręcz pamięci snów, dodatkowo dzięki treningowi TR mamy dużo spontanicznych snów świadomych.
7)Coś się psuje, i nie jest to chwilowa, ale szybka utrata pamięci snów. Tak się zdarza, nawet kilka dni pod rząd można nie zapamiętać NIC i nie jest to nic niepokojącego. Tu chodzi o coś innego: wpisy, które dawniej miały jedną, dwie strony, teraz mają stron osiem, dwanaście... Zamiast pięciu minut potrzeba od dziesięciu do kwadransa, a czasem, gdy sny są wyjątkowo skomplikowane i zawiłe - dwudziestu.
Skracamy zapis... początkowo nieznacznie, na przykład darowujemy sobie opis szczegółów, potem bardziej znaczących elementów, w końcu opis staje się lakoniczny, bardzo lakoniczny... bywa nawet, że zapisujemy tylko słowa klucze... z czasem, wraz ze skróceniem zapisu, pamięć snów zaczyna się pogarszać. I nie ma na to rady.

Wszystko dzieje się zwykle przez brak czasu. Ale, niezależnie od przyczyny skracania zapisu, efekt jest ten sam: jeśli szybko się nie przestanie, wkrótce nie będzie już czego zapisywać.

Z moją pamięcią jest teraz na prawdę kiepsko. Dzisiaj zapamiętałem... nie, pamiętałem, bo już nie pamiętam, dwa krótkie, nudne sny. Każdego kilka minut. Do tego jeden, krótki, "zamglony" podczas drzemki...
Od jutra wracam do prowadzenia dziennika.

Obiecany update:

Pokrótce, bo sprawa okazała się zaskakująco prosta. Miałem dwie próby, bo pierwszą przerwał mi jeszcze nawał zajęć związanych z końcem roku (myślałby kto, kazać uczniowi uzupełnić zeszyt na ostatnią lekcję... :-/ ... i takie tam... w każdym razie ostatnie dwa tygodnie szkoły przeżyłem tylko dzięki yerba mate :-P). Próbę pierwszą zakończyłem z pamięcią snów przynajmniej dwóch snów dziennie, trzech snów w dobre dni (noce ;-) ) i czterech snów odbieranych przeze mnie jako bardzo miłą niespodziankę. Tuż po zakończeniu roku szkolnego zacząłem próbę drugą, i jej już nie przerwałem. Przez okres od próby pierwszej do drugiej pamięć snów spadła do jednego snu w dobre dni. Aktualnie pamiętam przynajmniej trzy sny dziennie i cztery sny w dobre dni. Dwa sny dziennie miewam złe dni, jeden sen na noc praktycznie się nie zdarza, chyba że śpię wyjątkowo krótko. Ostatnio nie zapamiętałem żadnego snu 27. lipca... był to wyjątkowo zły dzień, ale 26. zapamiętałem trzy sny a 28. - dwa.
Podsumowując: co trzeba zrobić, żeby odzyskać pamięć snów?

Po pierwsze: poczekać na okres, w którym będziemy mieli dość czasu wolnego, żeby zapisywać sny. W końcu to właśnie przez jego brak zaczęliśmy tracić pamięć snów.
Po drugie: pozytywnie się nastawić. Bez tego ani rusz.
Po trzecie: zastosować afirmacje po relaksacji, dokładnie takie, jak podczas pierwszych ćwiczeń pamięci snów.
Po czwarte: sny zapisywać dokładnie. Im dokładniej zapiszesz sen, tym mocniej wpłynie to na twoją pamięć snów, a także na szczegółowość snów, ba, nawet ich długość.

I cieszyć się z coraz lepszej pamięci snów. Pod żadnym pozorem nie przerywać zapisywania wszystkich snów dokładnie.

To wszystko w tej kwestii, choć wydawałoby się, że to może być trudne... Odnawianie pamięci snów jest około cztery razy szybsze niż jej budowanie od zera, tak przynajmniej wynika z moich obserwacji.

I - na koniec - jeśli ma się jakieś oneironautyczne zioła, jak najbardziej można ich użyć. Byle nie zapomnieć o podstawie "kuracji" - dzienniku snów.

piątek, 27 kwietnia 2012

Reverse blinking (RB)

Witam!

Dziś pierwszy dzień po egzaminie gimnazjalnym, poszedł mi nieźle, jeśli kogokolwiek to interesuje ;-)...

Żeby reverse blinking działało jako samodzielna technika potrzeba zmęczenia. Wieeelkiego. Oczy muszą się nie tylko same zamykać, ale i kleić ;-). Za to po 6+1 lub - najlepiej - jako dodatek do WILD'a po 6+1 ta technika spisuje się znakomicie. Dosłowne tłumaczenie nazwy techniki to "odwrócone mruganie" - i jest to najlepszy opis tej metody jaki znajdziecie. A na pewno najlepiej oddający to o co w niej chodzi.
RB jest świetną metodą na osiągnięcie relaksu i delikatnego transu (w sumie - w miarę ćwiczeń coraz głębszego... tak... - trans po wyćwiczonym RB jest naprawdę, naprawdę głęboki...), hipnagogów i w końcu paraliżu.

Dla osiągnięcia paraliżu można dodatkowo napinać na ułamek sekundy, a nawet delikatnie (DELIKATNIE! To jest ważne, pomimo skurczu noga nie może się przemieścić, jeśli nią poruszysz to uzyskasz efekt odwrotny do zamierzonego) kurczyć mięśnie uda lub ramienia (polecam ramię) co kilkanaście sekund. Ale to można robić gdy trans jest mocny, czyli po zasadniczej części RB.


Samo RB, bez WILD'a czy 6+1 wygląda tak:

1. Ułóż się wygodnie
2. Zastosuj metodę na rozluźnienie znaną z WILD'a
2. (Część najważniejsza dla tej metody) Co kilka-kilkanaście sekund otwórz oczy na ułamek sekundy (nie przesadzaj jednak z szybkością zamykania oczu, bo wtedy po prostu zaciśniesz je na chwilkę mocno, a to niewskazane ;-) ). To właśnie oznacza nazwa.
3. Pojawią się hipnagogi. Jeśli chcesz, żeby nie zniknęły i żeby były wyraźne to nie patrz na nie. Patrz za nie, w przestrzeń (Ale - ważne - nie oczami fizycznymi. Na nie w ogóle nie zwracaj uwagi. Po prostu przenieś uwagę w przestrzeń za tym wszystkim). Możesz też siłą woli obracać dowolnie wybranego hipnagoga. RB przerwij w momencie w którym uznasz, że jesteś głęboko w transie... i nie zaśniesz...
4. W tym momencie możesz wspomóc paraliż sposobem opisanym wyżej.

Po wejściu w trans można go zakotwiczyć - jest to bardziej pracochłonne niż 3 palce Silvy, ale można dzięki temu uzyskać dużo głębszy trans.

Wejście do LD odbywa się jak w WILD'zie, chociaż w przypadku RB przejście może być mniej nagłe - zwykle hipnagogi powili formują się w sen, a granica między nimi a snem jest delikatna.

czwartek, 19 kwietnia 2012

Zanim dodasz komentarz

Witam!
24. Testy. Taaa... Co ja tu robię?! Do nauki!
Ale, zaraz, o czym to miało być... ano tak...

Ze względu na to co się robi gdzieniegdzie w komentarzach postanowiłem wrzucić krótki wpis o nich.
Więc:
1) Jeśli w komentarzu zamierzasz zareklamować coś co nie jest związane z LD skonsultuj to ze mną.
2) Jeśli chcesz umieścić linka to nie musisz pisać
"www.abc.pl
www.abc.pl
www.abc.pl
www.abc.pl
www.abc.pl
www.abc.pl
www.abc.pl
www.abc.pl
www.abc.pl
www.abc.pl
POLECAM!!!
POLECAM!!!" -
"www.abc.pl - ciekawy artykuł" zupełnie wystarczy ;-)
3) Ze względu na to, że wcześniejszego punktu trzeciego wiele osób nie zrozumiało, anonimowe komentarze zostały zablokowane. Szkoda, bo czasem wnosiły coś cennego na bloga... Rejestracja na bloggerze mi zajęła 40 sekund ;-)

piątek, 23 marca 2012

Witam wszystkich po przerwie!
Ostatnio nie pisałem (dość długo... :-/ ), ponieważ miałem więcej niż zwykle obowiązków. Najpierw powtórki przed finałem konkursu z fizyki, potem odsypianie powtórek z ostatnich dni przed konkursem, później nadrabianie zaległości - mniejszych lub większych, które pojawiły się w związku ze skupieniem tylko na fizyce, w końcu - przestawianie się na delikatną dietę i ćwiczenia (tak, utyłem ostatnio, goddammit!). Ogólnie - najkrócej rzecz ujmując - wziąłem się za "wiosenne porządki" w kilku sprawach.
Żeby wam dłużej nie zawracać... głowy... gadaniem o nic nieznaczących rzeczach (ale jakoś w związku z przerwą czuję potrzebę wyjaśnienia z czego ona wynikała) - już jestem. W 100%. Dziś odpowiem na maile, jutro wrzucę na fanpage'a (jego też zaniedbałem... :-/ ) wyniki testów techniki nad którą pracuję, a może nawet coś napiszę na blogu ;-) (mam taką nadzieję :-D )

niedziela, 29 stycznia 2012

Waleriana

Cześć!
Waleriana, zwana też kozłkiem lekarskim (Valeriana officinalis) jest jednym z wielu ziół nasennych i uspokajających. Jest polecana w stanach napięcia nerwowego i w trudnościach z zasypianiem.
Ma działanie dość podobne do chmielu (może ciut mniej "przymula" przy większym działaniu sedatywnym). Można ją łączyć z chmielem i ewentualnie z passiflorą (takie mieszanki można dostać najczęściej w postaci tabletek). Jest dostępna w postaci korzenia, nalewki, a nawet kapsułek z ekstraktem. Jedyną (i olbrzymią) wadą waleriany jest... zapach waleriany. Słodki i... walerianowy. Jeśli chcecie się zaopatrzyć w korzeń, to najpierw kupcie woreczki strunowe (wydaje mi się, że nawet przez nie trochę czuć... :-/...), a kozłka przesypcie do nich jak najszybciej. Jak już pisałem - jest kilka sposobów przyjmowania, oto one:

Nalewka (krople)

Krople strasznie śmierdzą (choć ponoć koty uwielbiają ten zapach). Ich wielką zaletą jest to, że dzięki palącemu smaku alkoholu (68% bodajże) prawie nie czuć waleriany. Za to trzeba potem umyć zęby kilka razy, bo o ile sami nie czujemy jakiś czas zapachu, to da się go wyczuć wokół nas... Jak kiedyś kupicie walerianę to zrozumiecie czemu tak powtarzam o tym zapachu... Zalecana dawka to 10-25 kropli, ale ja przy wzroście metr osiemdziesiąt i wadze 82 kg (jeszcze tylko 2 kg do prawidłowego BMI ^^) biorę dla pożądanego efektu 1-2 ml pół godziny przed snem (lub WILD'em)

Korzeń (napar)
Napar przygotowuje się zalewając łyżeczkę (ja 2-2.5) kozłka niepełną szklanką wody. Potem szklankę przykrywa się i zostawia na pół godziny, po tym czasie przecedza i wypija (smak wbrew pozorom słonawy (no i - oczywiście - walerianowy :-)). Radzę zaparzać na balkonie :-P.

Tabletki
Są tabletki z mieszankami, z czystą walerianą, wzbogacane witaminami i Bóg wie jakie jeszcze. Ja polecam Najzwyklejsze, albo walerianowo-chmielowo-(passiflorowe). Dawkowanie według ulotki.

Są też różne przepisy na domowe nalewki, wyciągi, ekstrakty, mieszanki... Wystarczy pogooglować :-).

Waleriana NIE MOŻE być przyjmowana przez osoby poniżej 12 roku życia, bo działa wtedy dużo za mocno. Po walerianie NIE WOLNO prowadzić i obsługiwać dużych maszyn, bo jej działanie nasenne jest na prawdę bardzo silne.  No i - oczywiście - nie mogą jej używać osoby nadwrażliwe na walerianę.
(Tak, przeciwwskazania są skopiowane z wpisu o chmielu - po prostu są identyczne)

O kozłku to chyba wszystko :-).

sobota, 21 stycznia 2012

Pierwsze chwile po TR

Cześć!
Gdy pisałem o TR to temat utrzymania snu potraktowałem... cóż - po macoszemu, nie da się ukryć. Co prawda zawarłem w tamtym wpisie kilka informacji, ale zdecydowanie nie wszystkie, nawet nie większość.
Czas to nadrobić ;-).
Pierwsze chwile w LD uzyskanym dzięki TR to bardzo ważny czas. Zależy od nich jakość snu, stopień kontroli a często nawet to czy sen się nie rozpadnie.
Googlując można znaleźć wiele poradników dotyczących tego co wtedy robić, a większość z nich można zapisać planem:

1) Reguluj swoje emocje
2) Podwyższ swoją świadomość
3) Utrzymaj swoją uwagę
4) Ustal swój zamiar

Taki plan jest prawie idealny. Czemu prawie? Po prosu we śnie często nie można nic wymyślić bez wstępnego "szkicu" planu, a nawet jeśli zacznie się coś robić "od zera" to bez doświadczenia można szybko wylądować... poza snem... Oczywiście nie jestem za pisaniem scenariuszy LD, ale na prawdę warto określić  temat (np. LotR, HP, Martix, latanie, Wielki Kanion...) świadomego snu. W każdym razie - polecam taki plan:

0) Ustal swój cel
1) Reguluj swoje emocje
2) Umocnij świadomość
3) Utrzymaj uwagę


Czynności przed snem:

Ustal swój cel
Zastanów się co chcesz robić w następnym LD i zapamiętaj to.

Czynności we śnie, po wykonaniu TR:

Uspokój emocje
Pozytywnemu wynikowi TR często towarzyszy radość i ogólne podniecenie (zwłaszcza podczas pierwszych LD). Nadmiar emocji prowadzi do wybudzenia, więc trzeba szybko się uspokoić. Jest kilka metod - jedni polecają patrzeć w jakiś niewyróżniający się punkt (lub w przestrzeń), ale ja najczęściej kucam i pocieram o siebie dłońmi, afirmując sobie jednocześnie spokój.

Umocnij świadomość
Ponów TR, spróbuj troszkę polewitować... skup się na myśli "to jest sen" - w tym momencie wykonujesz główną część pracy przy stabilizacji snu. Możesz krzyczeć "ostrość, (kolory, akcja...) razy 1000", możesz wyobrazić sobie "panel sterowania" snu i "podkręcić" poszczególne cechy snu, możesz nawet wyobrazić sobie bramę (tunel, łuk), zwiększającą wyraźność snu po przejściu przez nią (czytałem kiedyś, że ktoś zastosował afirmację "jak przejdę przez tę bramę to wszystko będzie w jakości UHD"

Utrzymaj uwagę
To akurat proste, choć potrafi się wyrwać spod kontroli. Po prostu trzeba utrzymywać świadomość - nie zapominać, że śnimy i co jakiś czas robić TR.

W sumie to to by było na tyle :-). Nie ma się co rozpisywać - to bardzo proste, trzeba tylko poćwiczyć ;-).

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Nabór testerów

Cześć!
Potrzebuję kilku testerów do technik nad którymi pracuję.Wymagam pamięci snów przynajmniej niezłej (z wyjątkiem testera kontrolnego), przynajmniej minimalnej skuteczności afirmacji, w miarę regularnych raportów i chęci do działania :-). Na początek wybiorę pięć osób i ani jednej więcej. W zgłoszeniach (wysłanych na e-mail do kontaktu) napiszcie coś o sobie i swoim doświadczeniu w świadomym śnieniu i podstawowych technikach.

Nabór zamknięty

piątek, 6 stycznia 2012

Silene Capensis (Afrykański korzeń snów)

Cześć!
Silene Capensis (nazywana też Afrykańskim korzeniem snów, African dream root, ADR, a czasami Xhosa od nazwy plemienia które jej używało (często w mieszance Ubulawu)) jest zdecydowanie najlepszym wspomagaczem dla oneironautów. Zwiększa nie tylko pamięć snów, ale także ich wyraźność, ilość szczegółów, czas trwania, a nawet ilość. Nie należy mylić jej z Cale'ą Zacatechichi - Silene, po pierwsze - jest legalna, po drugie - prawie nie ma smaku, po trzecie - "root", a nie "herb". Ogólnie, choć sam jej nie używałem, Cale'i nie polecam nikomu - każda opinia o niej mówi, że smak powoduje niemożliwy do powstrzymania odruch wymiotny, a samo działanie jest gorsze niż działanie Silene.
Silene Capensis jest rośliną występującą naturalnie w Afryce, jednak, wbrew powszechnej opinii, świetnie u nas rośnie. Jej kwiaty mają delikatny, bananowo - jaśminowy zapach. Nasiona są mniejsze od maku i kosztują około 12 złotych za 7 sztuk (a rzadko kiełkuje mniej niż 100%). Kiełkuje się ją w domu z początkiem wiosny (najlepiej), wysiewając 1-2mm pod ziemię lub na jej powierzchnie. Przed wysianiem przygotowujemy ziemię - ze względu na to, że "cudowną częścią rośliny" jest korzeń wybieramy mieszankę dobrą do ukorzeniania - ja zmieszałem 3 części ziemi z włóknami kokosa z 1 częścią perlitu. Dla Silene optymalne Ph ziemi to 6. Ziemię obficie podlewamy, wsadzamy nasionka i do momentu pojawienia się pierwszego kiełka ziemię zraszamy rozpylaczem (7-9zł, sklep ogrodniczy), a po wykiełkowaniu nie przesadamy, utrzymujemy ziemię wilgotną (nie mokrą!). W czasie kiełkowania trzymamy roślinę w półcieniu, potem dajemy jej tyle Słońca, ile się da (z wyjątkiem upałów ponad 45*C w SŁOŃCU - wtedy pilnujemy, by nie podwiędła). Na jedną roślinkę wystarczy jedna doniczka 5l, jeżeli hodujemy dwa lub trzy lata - 20-25l.. Zbieramy korzeń pod koniec drugiego (najlepiej) lub trzeciego roku uprawy, tniemy na kawałki po 3-4 cm, suszymy powoli - np. na rozgrzanym poddaszu, gdzieś gdzie Silene wyschnie powoli, ale też nie spleśnieje. Krótko - nie w piekarniku, ale też nie w temperaturze pokojowej - lepiej dmuchać na zimne, gdy chodzi o dwa lata czekania ;-) (nie mam danych o rozkładzie substancji czynnych pod wpływem temperatury i światła) . Jeżeli roślinę zaatakuje grzyb ( podsychające od końca liście, plamy) - polecam środek topsin rozcieńczony dwa razy bardziej (0.5 - 0.75 ml w 1 l wody) niż zaleca producent (polecam topsin bo ma krótki okres karencji - po 20 dniach od spryskania można by zjeść liście), a nawóz - koncentrat bio florin, używany co 2-3 tygodnie według zaleceń.[Aha! chyba nie muszę pisać, że spryskiwacza użytego do fungicyda nie używamy już do kiełkowania nowych roślin].

Minimalna dawka działająca - 250 mg
Maksymalna dawka - 5 g
Dawka, której przekraczania nie zaleca się - 1-2g
Dawka standardowa - 750 mg
Maksymalny czas codziennego przyjmowania : 6 dni (po 6 dniach 2 miesiące przerwy, po 3 dniach - 3 tygodnie, przy używaniu 1 g minimalny odstęp czasu od dawki do dawki - 6 dni)
Efekt Silene na sny przy dawce 750 mg codziennie przez 3 dni z rzędu "ładuje się" 3 dni i trwa 2-3 tygodnie.
Przy ilości 1,5 g - 2 g można mieć 20 snów jednego dnia, z czego przy treningu TR ponad połowę świadomych.
Ilość 4 g zupełnie odrealnia świat i sprawia, że możesz nie dobiec do łóżka, gdy kopnie cię senność.

Sposoby przyjmowania:
Żucie: odmierzamy dawkę i żujemy po kawałku, jeden kawałek żujemy około 3 minuty, potem dokładamy kolejny, nie wypluwając poprzedniego i tak do końca dawki, pod koniec żujemy jeszcze z 5 minut i połykamy.
Spijanie piany: to ciekawe - niczego innego się tak nie przyjmuje. Wrzucamy 750 mg - 1g kawałków korzenia do butelki lub wysokiej szklanki z mieszadełkiem, wypełnioną do połowy czystą wodą (najlepiej przegotowaną, przefiltrowaną wodą z kranu (ale ZIMNĄ - nawet schłodzoną w lodówce)), trzęsiemy lub energicznie mieszamy i spijamy pianę. Czynność powtarzamy aż nas przymuli :-D , potem wypijamy wodę i przeżuwamy korzeń.
Najlepiej wszystko to zrobić około pół godziny przed snem.
Silene Capensis na pewno nie uzależnia fizycznie, ale... psychicznie można się (ponoć :-P ) uzależnić nawet od Tibii, więc - z rozsądkiem, proszę :-D



















To nie ostatnie zdjęcia. To na samym dole pochodzi mniej więcej z połowy wakacji. Tak to jest trzymać dane w wielu miejscach... :-/. Aktualnie roślinka trochę zmarniała (po dwóch atakach grzyba, jednym gąsienicy, dwóch larw (Bóg wie czego, ale pierwszy lepszy środek na larwy zadziałał) i jednej mszyc (oprysk mleczno-wodny na prawdę działa :-D). Na pewno wrzucę więcej zdjęć :-)

czwartek, 5 stycznia 2012

Chmiel

Cześć!
Ten wpis jest pierwszym postem o "wpomagaczach" LD, pamięci snów, zasypiania, hipnagogów...

Jest mnóstwo technik (zwykle pochodnych WILD'a) wymagających senności, zmęczenia, a większość ludzi musiałaby dłuuugo nie spać, żeby oczy same opadały, "klejąc się". Tu pomocny okaże się bardzo dobrze wszystkim znany ( ;-) ) chmiel. Napar z niego jest bardzo ceniony przez osoby, które podczas WILD'a i podobnych technik nie mają najmniejszego problemu z utrzymaniem świadomości, ale mają za to problem z szybkością. Częścią "apteczną" chmielu jest szyszka, opisana na opakowaniach jako Strobulus Lupuli (czasami oznaczana na opakowaniach w odwrotnej kolejności - Lupuli Strobulus). Jest to chmiel zwyczajny Humulus lupulus - o małych szyszkach  i cienkich "łuskach". Co do zapachu - nie mogę się powstrzymać od stwierdzenia, że pachnie jak oregano z nutką jakiegoś słodkiego aromatu. Chmiel można dostać w każdym sklepie zielarskim i w praktycznie każdej aptece. Większość substancji aktywnych jest skupiona w pomarańczowobrązowym (pomarańczowożółtym, rzadziej zielonożółtym) proszku znajdującym się wewnątrz szyszek. Nie polecam tabletek, ale również nie odradzam - po prostu ich nie testowałem. Cena szyszek chmielu to około 6 zł za 50 gram lub 3 zł za 25 gram. Z chmielu przyrządza się "herbatkę". Napar nie śmierdzi, praktycznie w ogóle nie ma zapachu, ale jest dość gorzki (znośnie, da się wypić nawet mocny napar).
Powinno się go robić według tej skali:

 Tyle zwykle się używa:
1 łyżeczka (0,5g) - uspokojenie
2 łyżeczki (1g) - średnia senność

Tyle czasem się używa:
3 łyżeczki (1,5g) - duża senność

Tyle przekracza zalecaną maksymalną dawkę dzienną, ale przy masie ciała większej niż 85 kg można tyle zaparzyć:
4 łyżeczki (2g) - olbrzymia senność

Tej ilości się NIE PRZEKRACZA
5 łyżeczek (2,5g) - nie bierz tyle :-P.

Szyszki zalewa się wrzątkiem, przykrywa i zaparza 5-10 minut, po czym dokładnie odcedza. Napar jest w zależności od ilości użytego chmielu lekko lub mocno gorzki, ale praktycznie nie ma zapachu. "Herbatkę" wypija się 25-40 (a najlepiej 30) minut przed snem , a najmocniejsze działanie chmielu utrzymuje się od 30 minuty do 50 minuty po wypiciu.

Chmiel NIE MOŻE być przyjmowany przez osoby poniżej 12 roku życia, bo działa wtedy dużo za mocno. Po chmielu NIE WOLNO prowadzić i obsługiwać dużych maszyn, bo jego działanie nasenne jest na prawdę bardzo silne.  No i - oczywiście - nie mogą go używać osoby nadwrażliwe na chmiel.

Ale trzy ostatnie linijki groźnie brzmią ;-). Nie przejmuj się - to zupełnie bezpieczny środek, ale oczywiste wydaje mi się, że nikt nie może prowadzić gdy oczy same mu się zamykają ;-). Co do wieku - to zalecenie oficjalne, a widząc jak mocno działa napar - w pełni je popieram.

środa, 4 stycznia 2012

Fanpage

Cześć!
Założyłem na Facebooku fanpage'a mojego bloga i - choć na razie wygląda jak siedem nieszczęść, to już niedługo stanie się przejrzystą stronką na której będę opisywał to co dzieje się na blogu (ale głównie moje techniki, które są jeszcze w fazie testów - będę pisał jak działają na mnie i szukał chętnych do testowania).
Adres może przerażać, bo zanim będę mógł sobie wybrać jakiś... krótki i normalny, to musi mnie polubić 25 osób.

Link do fanpage'a